Strajk – to słowo pod koniec kwietnia było na ustach każdego kto ma
dzieci w wieku szkolnym. Strajk sprawił że znów pojawiła się ostra polaryzacja
w społeczeństwie. Znowu byli ONI i MY. Kasia przez jakiś czas była nauczycielem
( na szczęście już nie jest ) więc widziałem ile czasu spędzała nad pracą będąc
w domu. I dlatego od początku byliśmy całym sercem za nauczycielami. Protest
był silnie polityczny i ewidentnie miał on zasiać ziarno niepokoju przed
zbliżającymi się wyborami. Mimo to los nauczycieli oraz kształcenia dzieci i
młodzieży nie jest nam obojętny.
To jaki stosunek mieliśmy do strajku w dużej mierze
było również spowodowane tym że naszymi dziećmi mógł zając się dziadek i
rozumiemy tych którzy byli rozgoryczeni postawą nauczycieli ze względu na fakt
że nie mieli z kim dzieci zostawić.
Ale skoro dzieciaki miały już czas to:
Skała,
Zamek Wiśnicz, Lipnica Murowana ( lody pod palmami ).
Idą święta. Jedziemy do Babci. Ale nie tak standardowo
A4. Pogoda jest super wiec trzeba korzystać. Wsiadamy w samochód i obieramy
kurs na Wschód. Czyli wyjazd z Dąbrowy w kierunku Olkusza. Za Olkuszem zamiast
na Kraków odbijamy na Skałę. I wtem znajdujemy się w sercu jury Krakowsko-częstochowskiej. Budząca się do życia po zimie przyroda wygląda olśniewająco.
Olbrzymie wrażenie robią odkryte skałki. Jeszcze niedawno większość skał była
pozarastana krzaczorami, teraz wszystko ładnie oczyszczono. Zatrzymujemy się
przy Pochylcu. Pochylec to mekka polskiego wspinania.
To tutaj poprowadzono
drogi wspinaczkowe o najtrudniejszej skali. Olbrzymia przewieszona skała robi
piorunujące wrażenie. A jeśli jeszcze ktoś ma pojecie o wspinaniu i zna choć
szczyptę historii związanej z ta skalą to może poczuć się jak w raju.
Obskakujemy skały dookoła, robimy kilka fotografii i udajemy się w dalszą
drogę. Za oknem zmieniają się krajobrazy, były skałki teraz są łaki i pola, ale
nadal widać że znajdujemy się na wyżynie. Droga wije się malowniczo przez
Słomniki i Proszowice. W okolicy Nowego Brzeska wąskim mostem przejeżdżamy nad
królowa polskich rzek Wisłą i kierujemy się w stronę Bochni. To jedno z
niewielu znanych mi miejsc gdzie stoją „kiwaki” naftowe. Z Bochni udajemy się w stronę Nowego Wiśnicza.
Wiele razy chciałem zobaczyć zamek a teraz nadarza się niesamowita okazja. Odbijamy
z trasy w stronę Zamku. Zostawiamy samochód na parkingu i wędrujemy pod bramę.
I tu zong. Zamek jest czynny tylko do 16:00. Podobna sytuacje mieliśmy kiedyś w
Chojniku. Wtedy udało nam się jakoś namówić ochronę żeby wejść na chwilę. Teraz
niestety nie. No cóż ludzie którzy pracują w muzeach tez mają rodziny. Z żalem
wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej. Następny przystanek Lipnica Murowana.
Wieś jakich tysiące a jednak niesamowita. To tutaj odbywa się znany w całej
Polsce konkurs na palmę wielkanocną. Ważne jest to że jesteśmy tuż po niedzieli
palmowej, a konkursowe palmy zdobią rynek. Wyglądają naprawdę niesamowicie.
Zatrzymujemy się na chwilę oglądamy z bliska te cuda. Potem udajemy się na
lody, nagroda dla ciała tez się należy. Stamtąd droga już niby prosta, ale nam
udało się jeszcze zabłądzić ;) W Zakliczynie na nowym rondzie skręcamy nie tam
gdzie trzeba i… przy okazji znajdujemy kolejną atrakcję na lato czyli Spływ
pontonami po Dunajcu. Na 100 % jak tylko zrobi się ciepło, wykorzystamy zdobytą
wiedzę i uskutecznimy spływ.
Z
wizytą u wujka Witka. Robale, pająki,
węże i jaszczury
Lekcja
Biologii Po NASZYMU*). Tak nazwałem kilka fotografii które wrzuciłem na Fejsa
po wizycie chłopaków u Witka. Lekcja, tak to była lekcja. Rzadko kiedy trafi
się okazja by wziąć do ręki węża, wielką jaszczurkę. A jeszcze rzadziej zdarza się
aby spotkać kogoś kto z taką pasją potrafi opowiadać o zwierzakach którym poświęcił
całe życie. Chłopaki pojechali tam razem z dziadkiem. I to też było fajne.
Tutaj
wrzutka do Witkowego kanału na YouTub:
*) W słowie NASZYMU nie ma błędu W Świętochłowicach wiedza o chodzi.















































